PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=40767}

Moje życie beze mnie

My Life Without Me
7,3 12 634
oceny
7,3 10 1 12634
Moje życie beze mnie
powrót do forum filmu Moje życie beze mnie

Otóż uskutecznia ona wszystko to, co konsumpcjonizm ma na sztandarach. seks, alkohol, cukierki. !! ale jednak jest tym wszystkim wielce obrzydzona !!

To wyglądałoby, jakby Coixet musiała zapłacić haracz Almodovarowi, żeby jej wyprodukował ten film. haracz lewicowy, by nie było wątpliwości. a można ona sama jest taka lewa, nie wiem. A tak nie jestem tego pewny, bo przecież ten film jest adaptacją pewnej książki.

Oczywiście to tylko część prawdy z tą konsumpcją, gdyż angażuje się nasza główna bohaterka również w pewne sprawy konsumpcjonizmowi niekoniecznie familiarne, jak sprawy rodzinne czy sentymentalne i to stanowi mocny punkt tego filmu. niemniej punkt przysłaniany przez czerwoną propagandę.


Zasadniczo, film jest miałki. Gdyby spojrzeć na filozoficznie, to jest wręcz przeraźliwie pusty ( carpe diem... i nic więcej - jeszcze może zmaganie się z sofizmatem Epikura - gdy śmierć jest, to nas nie ma, gdy my jesteśmy to nie ma śmierci etc. ). Gdyby politycznie, jest to samo ( niech żyje klasa robotnicza! albo - jeśli ma umrzeć w ciągu dwóch miesięcy - to niech ta klasa robotnicza umiera pięknie i wzruszająco! ) Co prawda plot jest też banalny, co przydaje mu wierności życiu, realności i samo w sobie jest zaletą, natomiast nie jest to zaletą, jeżeli gdzieś w tle majaczy lewicowy śpiew, który czyni z tych dobrych, bliskich życiu akcentów akcenty służące propagandzie, a po co to i na co. A jest tego w tym filmie mnóstwo: istotnie, film ten psują pewne przebłyski i rozmnożone, acz mniej lub bardziej subtelne akcenty charakterystyczne dla lewicowo zorientowanych artystów. No i ma piękne, naprawdę magnetyczne zdjęcia i montaż.

Sarah Polley miałaby tu swoją rolę życia, bo - i tutaj wielkie brawa - była rówieśniczką głównej bohaterki w chwili kręcenia.Miałaby by, bo jak wiadomo, jest ta osoba zapaloną komunistką i postanowiła dać temu upust w paru scenach, które dobrodusznie zaprojektowała pani reżyser, również zapewne niekonserwatystka. :)

I wyszedł taki film, który ma piękne zdjęcia, montaż i muzykę, ma naprawdę ciekawy główny zamysł fabularny, ale ma zdecydowanie zepsuty przez propagandę scenariusz.
mogło być wspaniale, doprawdy, ale wyszło niedobrze. To jest trochę tak, jakby powstał świetny scenariusz, ale potem został przerobiony po lewicowemu (może ta przeróbka była warunkiem jego zaistnienia? nie wiem). wielka szkoda!
(proszę zwróćcie uwagę na postać Lisy, tej z obsesją jedzenia i diety, koleżanki Ann z pracy. każda scena, gwarantuje to, w jakiej się pojawiła, musiała kończyć się lewicowymi konkluzjami. każda, nawet te, w których nic nie mówi. daję sobie głowę uciąć, że po to właśnie była w scenariuszu. idealny profil tępego jak dzida, nieruchawego intelektualnie i fizycznie konsumenta, jakim straszy społeczeństwo lewica. straszy nie bez racji, ale też z ogromną przesadą. ).
oczywiście, że film jest adaptacją książki, jeśli ktoś mi chce o tym przypomnieć. tyle że wtedy - jeśli adaptacją wierną - wszystkie zarzuty do filmu, tyczą się do książki.
wielki potencjał zepsuty, zepsuty przez politykę.

A jeśli zdaje wam się, że ja jestem zepsuty przez politykę, a nie, Coixet, Almodovar czy Polley, bo oni po prostu zrobili "piękny film", to proszę mi uwierzyć, że to nie tak. ( propaganda też ma wspaniałe opakowanie. zawsze, prześledźcie dzieje ) Uważacie, że to po prostu dobry film i nie ma co upolityczniać, to jesteście w błędzie. nigdy nie wiadomo, kiedy polityka wpłynie drastycznie na wasze życie. na pewno nie można z góry zakładać, że moment ten nie nadejdzie, a osoby wrażliwe na treści polityczne łatwiej mogą zachować asertywność. nie tylko przy wyborach, również przy ocenie filmu np.i generalnie, w życiu.
niby samo dzieło, niby sama sztuka, niby sam film, piękna przecież forma, a tak naprawdę wyłącznie polityka z pięknym opakowaniem. nie dajmy się zwieść.

To jest film z tezą i doprawdy ciężko tutaj jej nie potępić, bo jest to tylko teza, z którą jedni się zgadzają, a inni nie. filmy bez tezy mają tutaj znaczącą przewagę nad filmami z tezą. są mianowicie niejednoznaczne, a tego filmowi My life without me brakuje.
Ale forma jest piękna, istotnie Almodovar ma ciekawą w tym sensie następczynię.

Pozostaje mieć nadzieję, że większość potraktuje ten obraz bez żadnych indukcji, ponieważ tak potraktowana propaganda jest zupełnie niegroźna. mianowicie przyjmiemy, że są to losy jednej dziewczyny w określonych okolicznościach, które to losy nie wykazują żadnej skłonności do wyprowadzania ogólnych wniosków, uniwersalnych prawideł. ot, po prostu ładna historia, na której można się wzruszyć i tylko tyle.

ocenił(a) film na 8

Zgodzę się po części, nie chciałbym psuć sobie dobrego wrażenia po tym filmie ale rzeczywiście propaganda była wyczuwalna.

użytkownik usunięty
RoomCays

generalnie też nie chciałem sobie psuć dobrego wrażenia, wzruszyłem się nawet na tym filmie - w tym sensie ten mój post wyżej jest odrobinę masohistyczny.
Ale prawda niestety musi zepsuć te dobre wrażenie, bo jest w tym przypadku gorzka.
ps pozdrowienia dla nocnego marka, jak ja :) ( odpowiedziałeś o 3:37 w nocy ... najs! o_0 )

ocenił(a) film na 8

Bo wtedy skończyłem oglądać film i wszedłem tu. ;)
Teraz też oglądam film. XD ;p

RoomCays

Czy moglibyście podać jakieś przykłady propagandy? Sama znalazłam kilka, ale większość mi pewnie umknęła (nie lubię polityki i nie znam się na niej). Zależy mi, żeby dla porównania spojrzeć na ten film z zupełnie innej strony.

straszne bredzenie, Panie. daj pan spokój z tą lewicowością.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones